niedziela, 4 września 2016

Niepłodności nie widać, ale...




"Niepłodności nie widać" - to nazwa akcji, którą zainicjował magazyn "Chcemy być rodzicami". Kampania zwraca uwagę na problem niepłodności, który dotyczy nawet 20% par w Polsce. Do akcji włączyli się blogerzy, w tym socjopatka.pl, która uruchomiła projekt "Blogerzy vs niepłodność". Nasz wpis jest częścią tej akcji. 


Niepłodności nie widać, ale nie znaczy, że mniej boli 

Niepłodność nie jest powodem do wstydu. Nie zmienia to faktu, że nie jest nam łatwo mówić o niej otwarcie. Jako osoby starające się o dziecko, zdecydowaliśmy się szczerze dzielić sobą z najbliższą rodziną. Dziś możemy napisać, jak ogromnie ważna jest reakcja słuchającego. Potrzebowaliśmy wysłuchania i przyjęcia. Niestety zdarzało się, że doświadczaliśmy niezrozumienia i musieliśmy walczyć przynajmniej o uszanowanie nas w naszej chorobie.

Jesteśmy egoistami

Tydzień temu świętowaliśmy chrzciny dziecka. Urodziło się ono jednak nie w naszym małżeństwie, ale w gronie najbliższej rodziny. To pierwszy wnuk dziadków, którzy z nieukrywaną i szczerą radością doświadczają cudu narodzin. Dostaliśmy propozycję zostania rodzicami chrzestnymi, ale odmówiliśmy, ze względu na trudne uczucia, które towarzyszą naszej niepłodności. Nie byliśmy w stanie w pełni i radośnie zaangażować się w pomoc w wychowaniu dziecka. W odpowiedzi na naszą decyzję, dowiedzieliśmy się, że jesteśmy egoistami. Prosiliśmy o uszanowanie naszej decyzji. "Szanujemy Waszą decyzję, ale kompletnie jej nie rozumiemy" - taka była postawa naszej rodziny.

Czy można tłumaczyć wszystko niepłodnością?

Pojechaliśmy na chrzest i pierwsze spotkanie z noworodkiem jako zwykli goście. Z rozmów z rodziną, wciąż na pierwszy plan wysuwało się niezrozumienie naszej choroby i decyzji o odmowie zostania rodzicami chrzestnymi. Dla nas dużym wysiłkiem był sam przyjazd i uczestnictwo w radości, której my w naszym małżeństwie nie doświadczamy. Zamiast niej, mierzymy się z trudnymi emocjami (wiemy, że są normalne i naturalne): gniewem, złością, żalem, smutkiem i zazdrością. Dodatkowo, jechaliśmy pełni lęku mając w pamięci niezręczne pytania stawiane np. w pracy, przez znajomych ("No a kiedy coś u Was? Nie ma na co czekać...") i głupie żarty ("Ooo Pani już w ciąży, czy mąż strzela ślepakami?"). 

Wszystko się zmienia 

Niepłodność zmienia całe życie małżeńskie. Pragnienia, które napędzały pierwsze miesiące starań o dziecko, tęskne spojrzenia rzucane w stronę wózków dziecięcych zamieniają się w łzy powtarzające się w pierwszym dniu krwawienia kolejnych cykli. Choroba odciska ogromne piętno na poczuciu własnej wartości, uderza w kobiecość i męskość (Czy jestem stuprocentowym mężczyzną i nic mi nie brakuje? W czym jestem gorszy od innych, którzy mają dzieci?). 

Co zrobić, żeby niepłodność nie zniszczyła małżeństwa?

Nasze małżeństwo przechodzi kryzys związany z brakiem dzieci, które bardzo chcieliśmy mieć. Nie przestaliśmy się kochać, ale widzimy, że niepłodność rodzi duże napięcie między nami. Nadal podejmujemy leczenie naprotechnologiczne. W najbliższym czasie wybieramy się na pierwsze spotkanie z terapeutą małżeńskim. Nie chcemy żeby niepłodność zniszczyła nasze małżeństwo. Chcemy "otworzyć okno, wpuścić świeże powietrze" do naszej relacji i odnaleźć radość, która zniknęła kilka miesięcy temu. 

1 komentarz:

  1. Trzymam za Państwa kciuki i bardzo dziękuję za dołączenie do projektu i podzielenie się swoją historią. O zrozumienie w dzisiejszych czasach jest naprawdę trudno, ale ważne, że mają Państwo siebie, a cała ta sytuacja (mam nadzieje) tylko was do siebie zbliży, a nie oddali! Trzymam kciuki!

    OdpowiedzUsuń